• Forum Dialogu

    Odbudowujemy więzi

Co wspólnego mają pergole w praskim Parku Leśnika z cmentarzem żydowskim na warszawskim Bródnie lub ogrodzenie katolickiego cmentarza w Ostrowcu Świętokrzyskim z miejscowym kirkutem? Czemu przy boisku szkolnym liceum w Kazimierzu Dolnym wystają z ziemi kości? Co się stało z żydowskimi grobami? Co z nimi zrobiliśmy?

Cmentarzy żydowskich jest dziś w Polsce około 1200, nie przetrwało 400. Tylko na 150 z nich można znaleźć więcej niż sto nagrobków. Wcześniej niszczone przez Niemców, po wojnie cmentarze nierzadko zamieniane były w piaskownice, szkolne boiska, miejskie parki. Zarastały zapominane.

Nagrobkami z nich niemieccy okupanci brukowali drogi i podwórka, utwardzali brzegi rzek. Polacy, nawet długo po wojnie, robili z nich ostrzałki do noży, obory, krawężniki, piaskownice, a nawet wychodki. Do dziś macewy można znaleźć w fundamentach, ścianach i warsztatach. Ciągle widać na nich napisy, nazwiska osób, na których grobach kiedyś stały.

O tym, co zrobiliśmy z żydowskimi grobami i czemu macewy wciąż wmurowane są w przestrzenie naszych miast, rozmawiali 24 stycznia 2013 r. w klubokawiarni Państwomiasto fotograf i autor wystawy oraz albumu „Macewy codziennego użytku” Łukasz Baksik oraz Agnieszka Nieradko z Komisji Rabinicznej do spraw cmentarzy.

W centrum małego miasteczka odnajduję sąsiadujące z komendą policji, strażą pożarną i kościołem gospodarstwo z oborą zbudowaną z macew. Trafiam na katolickie płyty nagrobne, z których ktoś zapomniał zetrzeć hebrajskie litery. Rozmawiam z ludźmi, którzy – świadomi tego, co mają na swoich podwórkach – nie widzą w tym nic niestosownego.

Łukasz Baksik