Jako mała dziewczynka niejednokrotnie słyszałam opowieści prababci. Pojawiała się w nich wojna, przemoc, losy prostych ludzi. Oprócz tego wśród wojennych opowieści znaleźli się także Żydzi. Wówczas nie rozumiałam, kim tak naprawdę są. Słyszałam, że w czasie wojny musieli się ukrywać – u jednego, czy drugiego sąsiada. Nie wydawało mi się to niczym niezwykłym – sądziłam, że skoro była wojna, to zapewne każdy w którymś jej momencie szukał schronienia. Dopiero z czasem, gdy zaczęłam dorastać, czytać książki i oglądać filmy na ten temat, zrozumiałam, że historia polsko-żydowska nie jest tak naprawdę jednoznaczna. Gdy czytałam historię mojego rodzinnego miasta, nie trudno było mi zauważyć, jak często wspominana jest w niej obecność Żydów. Pomimo tego nie zauważyłam, aby na terenie miasta znajdowało się cokolwiek, co byłoby pamiątką po tych mieszkańcach. Dziś wiem, w których z nadal stojących domów mieszkali, czy na której ulicy stłoczeni byli w getcie. Któregoś dnia znajoma pokazała mi cmentarz żydowski, o którego dokładnej lokalizacji mieli pojęcie praktycznie wyłącznie ludzie mieszkający w jego okolicy. Wtedy jednak nadal byłam nastolatką, która jedynie interesowała się żydowską kulturą.
To, że należy wypełnić jakąś pustkę zrozumiałam po pójściu na studia. W 2015 roku, gdy odwiedzałam groby bliskich w czasie dnia Wszystkich Świętych, zaproponowałam mojej rodzinie, abyśmy przy okazji ponownie poszukali ukrytego za domami i polami żydowskiego cmentarza. Naszym oczom ukazała się rdzewiejąca tablica informacyjna i kilka fragmentów nagrobków, ale przede wszystkim śmieci i chaszcze. Zrobiłam kilka zdjęć. Wiedziałam, że ludzie w moim mieście nie wiedzą, gdzie cmentarz jest zlokalizowany. Większość z nich nie miała nawet pojęcia, że w ogóle takowy znajduje się na terenie miasteczka. Po założeniu fanpage’a, którego zadaniem było upamiętnianie tego miejsca, odezwało się do mnie kilka osób. Pojawiały się prośby o wyjaśnienie drogi prowadzącej na miejsce spoczynku, pytania o historię miejsca, przysłanie dodatkowych zdjęć.