Wszystko, co dziś w życiu robię, będąc historykiem, muzealnikiem, społecznym opiekunem zabytków, zawdzięczam miejscu urodzenia w dawnym, zabytkowym i pięknym w swej secesyjnej architekturze ratuszowi przebudowanemu po II wojnie światowej na porodówkę oraz skokowi przez cmentarnym mur podczas romantycznego spaceru z dziewczyną. Był rok 1987, miałem osiemnaście lat i wtedy właśnie odkryłem za cmentarnym tajemniczym murem żydowską Atlantydę. To tutaj po raz pierwszy pocałowałem swoją dziewczynę. Nietypowe miejsce, niezrozumiałe napisy, wszędzie bluszcz na nagrobkach, pocałunek to wydarzenie, które się pamięta. Objawił się przede mną świat, o którym prawie nic nie wiedziałem oprócz tego, że to zapomniana przez czas i ludzi pozostałość po żydowskiej społeczności miasta, w którym mieszkam. Od tego czasu ratuję zapomniany cmentarz żydowski w Zabrzu, dokumentuję i pomagam innym w wydobywaniu z niepamięci tego, co pozostało ze świata Żydów Górnośląskich. Wszystko w myśl łacińskiej sentencji „Conservatio est aeterna creatio”.
Dariusz Walerjański
Zabrze