Sławatycze
Zespół Szkół w Sławatyczach
– Chciałbym móc być przysłowiową muchą na ścianie (muchą rozumiejącą język polski), gdy trenerzy pracowali z uczniami. Bardzo chciałbym przysłuchiwać się dyskusjom, komentarzom, pytaniom i obserwacjom wyłaniającym się z tego tygodnia. Prawdziwe efekty poznamy oczywiście za wiele lat, lub nawet dziesięcioleci. – napisał do Forum Dialogu Alan Metnick, potomek sławatyckich Żydów, który odwiedził warsztaty Szkoły Dialogu w swoim rodzinnym miasteczku. I ciągnął dalej: Jestem ośmielony, pod wrażeniem i poruszony tym doświadczeniem. Sprowadzenie programu na wschód, do Sławatycz, spełniło moje marzenie.
Alan Metnick odwiedził uczniów w Sławatyczach gdy tylko rozpoczęli swoje warsztaty. Dopiero co podczas pierwszego z nich poznawali żydowski kalendarz, święta i związane z nimi zwyczaje. Tego tygodnia nadchodziło Rosz Haszana, więc Alan Metnick wyjaśnił, jak gdy jego rodzina spotykała się na to święto, unikał słuchania ciotek opowiadających historie o „dawnym kraju” czego teraz żałuje. Wciąż jednak umiał opowiedzieć im historie o Sławatyczach, które usłyszał od rodziny. Uczniowie poszli razem z nim na cmentarz, i ta wizyta zrobiła na nich ogromne wrażenie. Zainspirowani sugestią, by porozmawiali z ludźmi, którzy wciąż mogą pamiętać sławatyckich Żydów, zaraz po warsztacie zaczęli przeprowadzanie wywiadów z członkami swoich rodzin.
Z garstki ocalałych Żydów wrócił po wojnie tylko Welwel Grynszpan, zamordowany w 1945 r. Niedługo przed wojną w Sławatyczach było 1541 Żydów. Część zdążyła wyjechać do Stanów Zjednoczonych lub Argentyny, szukając pracy albo uciekając przed antysemityzmem. W czasie wojny kilku osobom udało się uciec razem z wycofującą się Armią Radziecką. Spośród Żydów, którzy zostali, przeżyło niewielu. Większość zamordowano w Treblince, rozstrzelano jeszcze w Sławatyczach albo zabito w łomaskim getcie, do którego Żydów sławatyckich przesiedlono 13 czerwca 1942 r. Tych, którzy próbowali uciec w drodze, zabito na miejscu. Spoczywają na miejscowym cmentarzu żydowskim. Żydowskie domy zostały zniszczone. Domów modlitwy Sznajdermana, Feldmana i Korenbluma już nie ma. Synagogę spalono w styczniu 1940 r. Mykwa na tyłach bożnicy, od strony Bugu, prawdopodobnie spłonęła w tym samym czasie. Cmentarz żydowski leży niedaleko cmentarza rzymskokatolickiego na ul. Polnej. Przez lata niszczejący i rozkradany, teraz jest ogrodzony. Odsłonięto tablicę pamiątkową, sprowadzono macewy znalezione u kogoś w domu. Teraz są trzy. W internetowym spisie macew figurują jakieś nazwiska, ale tylko kilka. Skończyły się już głośne modlitwy w tym miejscu.
Trenerki Forum Dialogu Izabela Meyza i Magda Maślak pojechały do Sławatycz razem z projektem Szkoła Dialogu, kształtującym młodzież, niosącym zmiany na dzisiaj i jutro.
Przez kilka jesiennych dni uczniowie i uczennice sławatyckiego gimnazjum poznawali żydowską historię swojego miasta, szukali jej śladów, tych materialnych i nie tylko. Przezwyciężali stereotypy, weryfikowali zasłyszane historie o żydowskich oszustwach i o macy robionej z chrześcijańskiej krwi. Przez nikogo nienamawiani, sami spotkali się z panią Wasilewską, córką ludzi, którzy w czasie wojny przechowywali Żydów, w ten sposób pomagając im przetrwać. Zrobili z nią wywiad i wszystko nagrali. Chodzili i wypytywali rodzinę oraz mieszkańców, bo podobno kiedyś tu było inaczej, wcale nie tak jak teraz.
Podzielili się na grupy, każda po kolei przygotowywała inną część finałowej wycieczki. Pomogła im nauczycielka historii, pani Buczek, pomogły im książki i zebrane opowieści. Młodzieży udało się odtworzyć mapę przedwojennych Sławatycz i wywołać w ten sposób z niepamięci nieistniejącą już żydowską społeczność tego miejsca. Przypomnieli o istniejących kiedyś dwóch olejarniach żydowskich, o młynie, mykwie, synagodze i całej reszcie. O tym, że przecież Żydzi tu byli. O tym, że jest cmentarz żydowski, bardzo zachwaszczony. Może ktoś powinien się tym zająć. Mówili głośno, tak jakby wiedzieli, że tutaj powinno się mówić głośno.
Na wycieczkę śladami sławatyckich Żydów uczniowie zaprosili młodzież z innych klas.
Wycieczkę poprowadzili na górkę, gdzie w czasie wojny Niemcy rozstrzelali starszych i chorych Żydów z miasteczka. Potem poszli na rynek, na którym przed wojną większość sklepów była żydowska i odwiedzili budynek gdzie niegdyś była synagoga, a dziś mieści się straż pożarna. Tuż obok przed wojną znajdowały się olejarnia i cheder. Za synagogą znajdowała się mykwa a niedaleko rzeźnia. Naprzeciw targowiska przed wojną była wypożyczalnia rowerów. Uczniowie wskazali kolegom również miejsca gdzie były browar, poczta i młyn Epelbauma, który był najbogatszym człowiekiem w miasteczku i jako jedyny miał prąd elektryczny. Tam gdzie dziś znajduje się targowisko miejskie w czasie wojny znajdowało się getto. Ostatnim punktem wycieczki był cmentarz żydowski.
Uczniowie bardzo zainteresowali się cmentarzem, który jest ogrodzony, lecz zarośnięty. Bardzo chcieli uporządkować kirkut (zwłaszcza po spotkaniu z Alanem Metnickiem), jednak stopień zarośnięcia cmentarza przerasta ich możliwości. Po uczniowskiej wycieczce na kirkucie, gdzie znajdowały się dwie macewy, pojawiła się nowa, trzecia. Nie wiadomo, kto ją przyniósł, być może ktoś zainspirował się wycieczką uczniów! 1 listopada można było zobaczyć kilka palących się zniczy na żydowskim cmentarzu – symboliczne upamiętnienie przywróconych pamięci sławatyckich Żydów.
Szkoła:
Zespół Szkół w Sławatyczach
Uczniowie:
III klasa gimnazjum
Nauczycielka:
Jolanta Buczek
Trenerki:
Magda Maślak, Izabela Meyza
Program Szkoła Dialogu w Sławatyczach został zrealizowany dzięki wsparciu THE SLAWATYCZE LANDSMANNSCHAFT.
Dziękujemy Friends of the Forum za wsparcie programu edukacyjnego Szkoła Dialogu.