George Elbaum

Gość specjalny Gali Szkoły Dialogu 2017

Urodziłem się w Warszawie, prawie 80 lat temu. Kiedy miałem rok Hitler najechał na Polskę.

Zaraz wokół mojej dzielnicy wyrósł mur, powstało warszawskie getto. Moja rodzina liczyła 12 osób, ale tylko moja mama i ja przetrwaliśmy Zagładę.

Przed wojną matka była prawniczką. Po tym, jak wyciągnęła nas z getta, zapewniła nam przetrwanie dzięki szczęściu, sile i sprytowi, pracując jako nauczycielka francuskiego i angielskiego, kucharka, gosposia i praczka.

Ukrywano mnie u kilku polskich rodzin i to dzięki nim przeżyłem i mogę być tu dziś z Wami.

Przeżyłem też dzięki ogromnemu szczęściu. Za młody by zrozumieć, czym jest antysemityzm, nie okazałem strachu, gdy naziści przeszukiwali mieszkanie rodziny, u której się ukrywałem.

Gdy podczas powstania warszawskiego uciekałem z inną rodziną na wieś, bawiłem się granatem i wyrzuciłem go kilka sekund przed wybuchem.

Miałem szczęście i po wojnie. W 1949 r. komunistyczne władze wysłały moją matkę do Francji, by tam założyła księgarnię dla Polonii. Pozwolono mi jej towarzyszyć, bo miałem tylko 10 lat i żadnych żyjących krewnych.

W Paryżu mama założyła księgarnię, ale postanowiła wyjechać, dostała wizę do Ameryki, a po kilku miesiącach i ja dołączyłem do niej.

Miesiąc po przyjeździe do Stanów poszedłem do szkoły, do 6. klasy, choć nie znałem ani słowa po angielsku, a nikt w tym małym południowym miasteczku nie znał polskiego.

Na początku było ciężko. Nie rozumiałem kultury. Choć uczyłem się angielskiego, wciąż mówiłem z polskim akcentem i zacząłem się jąkać, może właśnie przez wojnę.

Po kolejnych 4 latach liceum, już w innym miasteczku, prawie pozbyłem się akcentu i jąkania.

Już jako 4-latek zakochałem się w samolotach, oglądając je z ukrycia w starej szopie w getcie. Przez dziurę w dachu zobaczyłem właśnie taki samolot.

Dlatego studiowałem inżynierię lotniczą na MIT, gdzie uzyskałem 4 dyplomy. Pracowałem w amerykańskim przemyśle lotniczym. Zrobiłem licencję pilota i nawet rozbiłem się samolotem. Wyszedłem bez szwanku – takie szczęście. 25 lat latałem na lotni, a obecnie jestem współwłaścicielem firmy deweloperskiej.

Ponadto odwiedzam szkoły i opowiadam o moim doświadczeniu Zagłady. W 2017 odwiedziłem 47 szkół, z czego 7 w Polsce.

Czemu licea? Bo licealiści są wystarczająco dorośli, żeby zrozumieć, co przeżyłem, ale w przeciwieństwie do dorosłych, wciąż na tyle młodzi, by mieć umysł otwarty, bez uprzedzeń.

Z uwagi na karierę w technologiach i biznesie, często pytają mnie, dlaczego zacząłem opowiadać o moim dzieciństwie.

Dopiero 7 lat temu przestałem dystansować się od mojego wojennego dzieciństwa. Widziałem, jak, pomimo ogromnych zawodowych sukcesów w Stanach, doświadczenie Zagłady nawiedzało moją matkę aż do jej śmierci 13 lat temu.

Jakieś 7 lat temu obejrzałem dokument, który nie był o Zagładzie, ale uzmysłowił mi, że moja historia jest ważna.

Po skończonym filmie żona zapytała mnie, chyba już po raz 20., czy spiszę moją historię. Zaskoczyłem siebie i ją, bo powiedziałem, że spiszę. Zacząłem już następnego dnia, a książkę skończyłem 3 miesiące później. Myślałem, że to już koniec.

Jednak kilka dni później zaproszono mnie do Bostonu na obchody Dnia Pamięci o Ofiarach Holocaustu. Swoje wystąpienie ćwiczyłem wiele razy, aż miałem pewność, że pójdzie gładko. Ale podczas samej ceremonii głos stawał mi w gardle wiele razy.

Po wystąpieniu kilka osób z publiczności podeszło do mnie i powiedziało, że muszę dalej opowiadać swoją historię, by nie popadła w zapomnienie.

Przez ostatnie 7 lat opowiedziałem moją historię 160 razy i wciąż zdarza mi się tracić głos. Jednak reakcja uczniów i tysiące listów, które później od nich dostaję, przypominają mi, jak ważne jest opowiadanie tej historii młodym pokoleniom.

Pytano mnie też, dlaczego po 64 latach wróciłem do Polski. To wszystko dzięki bardzo wrażliwej polskiej nauczycielce ze Świdnika. W 2012 przywiozła do Stanów szóstkę uczniów na wydarzenie, w którym biorę udział co rok.

Polscy uczniowie zawsze pytali mnie, czy kiedykolwiek wróciłem do Polski. Przez kilka lat odpowiadałem stanowczym nie. Tłumaczyłem, że moje wojenne dzieciństwo w Polsce było smutne. Rozdzielony z matką, mieszkający u obcych – nie chciałem wracać.

fot. D.Kawka, W.Dobrogojski

W 2012 nauczycielka z Polski zapytała, czy nie przyjechałbym do Świdnika na podobne międzynarodowe wydarzenie. Znów odmówiłem. Zrozumiała moje powody, ale kilka miesięcy później napisała do mnie.

Miała nadzieję, że nie urazi mnie faktem, że pozwoliła sobie przeszukać przedwojenne archiwa i znalazła warszawską książkę telefoniczną z 1939 r. W załączniku była strona z nazwiskiem mojego ojca, jego zawodem, telefonem i adresem.

Oniemiałem. Mój ojciec nigdy nie wydawał mi się rzeczywisty. Był oficerem Wojska Polskiego i zmobilizowany na początku wojny zaginął na froncie wschodnim. Nie miałem z nim związanych żadnych wspomnień.

Gapiąc się w ekran, zrozumiałem, że był prawdziwą osobą, do której w 1939 r. ludzie dzwonili w zawodowych sprawach. To był szok!

Gapiłem się w ekran przez kilka minut, a następnie odpisałem, że przyjadę wystąpić w Świdniku.

Jestem w Polsce po raz 4. i chciałbym podziękować tej nauczycielce, Ani Szewczyk-Herecie, że mnie tu sprowadziła. Jest tu dzisiaj z nami i siedzi obok mojej rodziny.

Dlaczego tu dziś jestem? W życiu poszczęściło mi się 3 razy: przeżyłem Zagładę, zbudowałem wspaniałe życie i karierę zawodową w Stanach, i od 45 lat jestem szczęśliwie żonaty. Mam poczucie, że muszę dać coś w zamian.

Zebranym tu dziś uczniom chciałbym powiedzieć coś bardzo osobistego, co mam nadzieję zapamiętacie. Mam nadzieję, że zdajecie sobie sprawę, że antysemityzm, jak każde inne uprzedzenie, wobec chrześcijan, muzułmanów, osób homoseksualnych czy o innym kolorze skóry, to nienawiść wobec kogoś nie za to, co nam zrobili, ale za to, że są inni. Mają inny kolor skóry, albo inaczej się modlą.

Wszystkie uprzedzenia są szkodliwe. W tym świecie, w tym życiu, jeśli chcecie osiągnąć coś dobrego, musicie umieć być otwarci na inność, a nie uprzedzeni wobec niej.

Jestem tu dziś z Wami, bo kilka polskich rodzin ryzykowało dla mnie swoim życiem. W głębi serca wiedzieli, że robią dobrze. Proszę pamiętajcie o tym stając przed wyborem, bądźcie otwarci a nie uprzedzeni!

Chciałem też podziękować Forum Dialogu za Waszą ogromną pracę na rzecz dialogu polsko-żydowskiego i budowanie mostów porozumienia między współczesną Polską a Żydami. Właśnie dlatego aktywnie wspieram Forum Dialogu i dlatego jestem tu dzisiaj wraz z moją rodziną!

Wczoraj przyleciałem z Kalifornii, ale przygotowując się do wyjazdu i Gali myślałem o podobieństwach i różnicach między Polską a Stanami.

Oba kraje swoją niepodległość okupiły walką i oba istnieją tylko dzięki sile i odwadze swoich obywateli.

Oba kraje mogą być dumne ze swojej historii. Niemniej oba mają też w historii mroczne czasy, w których oprócz odwagi były też działania haniebne.

Jako Amerykanin znam naszą historię, tak jak wy znacie waszą.

Wiemy też, że tylko mierząc się z tym mrokiem zarówno w historii kraju jak i w naszym życiu, mamy szansę na poprawę i odkupienie.

Ukrywanie bolesnej prawdy jest oznaką klęski moralnej zarówno dla państwa jak i dla jednostki. Oba nasze rządy zmagają się obecnie z grzechami przeszłości, a sukces tego raczej mizerny.

Dla dobra naszych demokracji i współobywateli, mam wielką nadzieję, że prawda zwycięży.