Po zamieszkaniu w bloku wybudowanym w bliskim sąsiedztwie cmentarza żydowskiego w Dębicy w 1981 r., próbowałem się skontaktować z władzami miasta oraz społecznością żydowską, aby zwrócić ich uwagę na zły stan utrzymania kirkutu. Od II wojny światowej cmentarz przedstawiał opłakany widok: nie posiadał trwałego ogrodzenia, a nagrobki – zniszczone w większości przez Niemców – były rozrzucone bezładnie na jego terenie. Co gorsza, ludzie z sąsiedztwa traktowali ten trawiasty obszar jako miejsce do rekreacji i zabaw. Po spotkaniu Pana Izraela Goldberga i poproszeniu go o radę, ustaliliśmy, że napiszę list interwencyjny w sprawie uporządkowania cmentarza żydowskiego w Dębicy i wybudowania ogrodzenia uniemożliwiającego dalsze niszczenie nagrobków. Wysłałem dwa pisma: jedno do siedziby głównej Związku Religijnego Wyznania Mojżeszowego w Warszawie, a drugie do Naczelnika Miasta Dębicy. Interwencja była częściowo skuteczna, gdyż niedługo potem (w 1983 r.) miasto wykonało prowizoryczne ogrodzenie wokół cmentarza i ustawiło tablicę ostrzegawczą zakazującą niszczenia nagrobków pod karą grzywny. Niestety, zastosowane środki zapobiegawcze nie powstrzymały miejscowych wandali przed dalszym niszczeniem nagrobków. Interweniowaliśmy w urzędzie miasta i na milicji, ale peerelowskie władze nie kwapiły się pomóc.
Ireneusz Socha
Dębica