Odpowiedź na pytanie o początek, powód, motywację jest dla mnie bardzo trudna. Jeśli obrazek, to metaforyczno-symboliczny. Chyba nie było jednego bodźca, było ich więcej. Znajdują się gdzieś pomiędzy opisywanymi przez mnie poniżej doświadczeniami. To coś w rodzaju pojedynczych, „łapanych” przeze mnie nitek, po które jak po nitki „babiego lata” nie trzeba nawet wyciągać ręki, bo same przyklejają się do twarzy. Wydaje się, że w powietrzu nic nie ma, a okazuje się, że niesie ono ze sobą pozrywane nici. Najwcześniejsze bodźce-nitki to książki, teksty. Tematem tych do dziś dla mnie najważniejszych jest postawa Polaków wobec Żydów podczas II wojny światowej. Pierwsze z nich i w tym sensie najważniejsze to Sąsiedzi i Strach Jana Tomasz Grossa. Może powinnam o tym, o czym pisze Gross wiedzieć przed rokiem 2008, w którym je przeczytałam, ale nie wiedziałam. Zdobyta wiedza przeraziła mnie tak samo jak dotychczasowa niewiedza. To był moment, w którym uświadomiłam sobie rozmiary zła, jakiego wobec Żydów dopuścili się nie tylko naziści, ale jakie wyrządzili i dalej wyrządzają – nie mówiąc całej prawdy i nie opłakując w godny sposób swoich dawnych sąsiadów – Polacy.
Sądzę, że prawda i pamięć o cierpieniu innych to minimum przyzwoitości, na które musimy się zdobyć. Innej drogi nie widzę. Po tych lekturach nie sposób było potem nie dowiadywać się więcej, nie czytać dalej. Prawie jednocześnie z tymi doświadczeniami miałam okazję uczestniczyć w jednych z najważniejszych spotkań w moim życiu.