Anna Włodek

Tarnowskie Góry

Liderzy

Odpowiedź na pytanie o początek, powód, motywację jest dla mnie bardzo trudna. Jeśli obrazek, to metaforyczno-symboliczny. Chyba nie było jednego bodźca, było ich więcej. Znajdują się gdzieś pomiędzy opisywanymi przez mnie poniżej doświadczeniami. To coś w rodzaju pojedynczych, „łapanych” przeze mnie nitek, po które jak po nitki „babiego lata” nie trzeba nawet wyciągać ręki, bo same przyklejają się do twarzy. Wydaje się, że w powietrzu nic nie ma, a okazuje się, że niesie ono ze sobą pozrywane nici. Najwcześniejsze bodźce-nitki to książki, teksty. Tematem tych do dziś dla mnie najważniejszych jest postawa Polaków wobec Żydów podczas II wojny światowej. Pierwsze z nich i w tym sensie najważniejsze to Sąsiedzi i Strach Jana Tomasz Grossa. Może powinnam o tym, o czym pisze Gross wiedzieć przed rokiem 2008, w którym je przeczytałam, ale nie wiedziałam. Zdobyta wiedza przeraziła mnie tak samo jak dotychczasowa niewiedza. To był moment, w którym uświadomiłam sobie rozmiary zła, jakiego wobec Żydów dopuścili się nie tylko naziści, ale jakie wyrządzili i dalej wyrządzają – nie mówiąc całej prawdy i nie opłakując w godny sposób swoich dawnych sąsiadów – Polacy.

Sądzę, że prawda i pamięć o cierpieniu innych to minimum przyzwoitości, na które musimy się zdobyć. Innej drogi nie widzę. Po tych lekturach nie sposób było potem nie dowiadywać się więcej, nie czytać dalej. Prawie jednocześnie z tymi doświadczeniami miałam okazję uczestniczyć w jednych z najważniejszych spotkań w moim życiu.

Podczas Szkoły Letniej Centrum Badań Holokaustu Uniwersytetu Jagiellońskiego poznałam Tomasza Blatta, więźnia Sobiboru i uczestnika powstania w tym obozie oraz Aarona Elstera ocalonego z Holokaustu. Od tego czasu jedną z ostatnich rzeczy, jakich bym chciała, to zawieść tych i wielu innych ludzi o podobnej historii. Czuję się wobec nich zobowiązana: związana obowiązkiem mówienia prawdy o przeszłości, któremu podporządkowali swoje życie po wojnie. To swoje zobowiązanie obaj wyrazili wprost.

Rozmawiając z nimi, usłyszałam jednak coś jeszcze – pragnienie, by ich historie nie tylko wybrzmiały po raz kolejny, lecz żeby rezonowały tym, co ludzkie – gotowością do współodczuwania, solidarnością ze słabszymi, buntem wobec zła. Ta potrzeba pozostaje w absolutnej zgodzie z myślą wyrażoną w tekstach inaczej pierwszych i inaczej dla mnie najważniejszych – w tekstach Emmanuela Levinasa. Z bardzo serio przeze mnie traktowanej jego koncepcji ludzkiej podmiotowości wynika dla mnie konieczność prowadzenia szczerego dialogu o Holokauście – głównie podczas pracy z uczniami i uczennicami. U niego znajduję najlepszą odpowiedz na pytanie o postawę, jaką mam przyjąć wobec zła, i najlepsze uzasadnienie tej postawy. Te lektury i spotkania mogę nazwać bodźcami i przyczynami, bo po nich coś bardzo ważnego się dla mnie otwarło. Parafrazując tytuł książki Mikołaja Grynberga, wiem, co robię w Auschwitz. Słucham go.

Jestem nauczycielką języka polskiego, etyki i wiedzy o kulturze w II Liceum Ogólnokształcącym im. Stanisława Staszica w Tarnowskich Górach. Od kilku lat systematycznie pracuję z uczennicami i uczniami w ramach zajęć Koła Dialogu Międzykulturowego. Prowadzę zajęcia warsztatowe (m.in. „Oblicza antysemityzmu”, „Synagogi Szlaku Chasydzkiego”, „Postawy Polaków wobec Holokaustu”, „Macewy tarnogórskiego cmentarza”, „Sztuka współczesna wobec Zagłady Żydów”, „Getto jako narzędzie eksterminacji podczas II wojny światowej”, „Anatomia i dynamika uprzedzeń na podstawie antysemickich oraz antyislamskich (współczesnych) plakatów”), koordynuję projekty interdyscyplinarne (we współpracy m.in. z Forum Dialogu, Centrum Żydowskim w Oświęcimiu, Muzeum POLIN, Stowarzyszeniem Otwarta Rzeczpospolita, Muzeum Śląskim, Domem Spotkań z Historią, Instytutem Pamięci Narodowej). Kolejne roczniki pierwszoklasistów zabieram na spacery „Śladami tarnogórskich Żydów”, a drugoklasistów na Marsz Żywych w Auschwitz-Birkenau. Staram się angażować uczniów i uczennice w projekty teatralne poświęcone historii Żydów (szkolną adaptację Opisu poranka Idy Fink) oraz spotkania z ocalałymi. Temat Zagłady włączam systematycznie do programów nauczanych przeze mnie przedmiotów (języka polskiego, wiedzy o kulturze i etyki) oraz do programów wychowawczych. Dzielę się swoim doświadczeniem w tej dziedzinie z nauczycielami i nauczycielkami jako mentorka kursów „Szkoły Tolerancji” Centrum Edukacji Obywatelskiej. Sens moich działań odnajduję na wielu płaszczyznach. Co daje to innym? Jako nauczycielka i wychowawczyni chcę dać (przekazać) moim uczniom i uczennicom kilka rzeczy. Pierwsza z nich to przekonanie, że przeszłością nie można dowolnie, w celu realizacji własnych interesów, rozporządzać, lecz należy odważnie o niej rozmawiać i że tą odwagą mierzy się dojrzałość jednostek i grup.

Kolejna to świadomość, że przeszłość polskich Żydów jest także ich przeszłością, że zamykając oczy na historię polskiej wielokulturowości oraz na losy Żydów podczas II wojny światowej, zgadzają się na kłamstwo o własnej przeszłości. Zależy mi na tym, by zrozumieli, żze na kłamstwie nie można niczego budować, a w szczególności własnej tożsamości i relacji z innymi ludźmi. Sens moich działań realizuje się w uświadomieniu młodym ludziom, że inność nie jest dla nich zagrożeniem. Niestety moi dzisiejsi (mądrzy i dobrzy!) uczniowie i uczennice często tak myślą. Podejmowane przeze mnie działania mają pomóc im przestać się bać i pozwolić dostrzec w inności wzbogacające ich samych piękno. Tak się rzeczywiście dzieje: od maturzystów i maturzystek na koniec słyszę, że moje zajęcia otworzyły ich na innych, że w większym stopniu starają się kierować w swoim życiu dobrem tych innych. Zdarza się też, że zajęcia, w których uczestniczyli (projekty, spotkania) zadecydowały o wyborze ich naukowej i zawodowej drogi po liceum. Co daje to mnie? Nie bez znaczenia jest fakt, że słowa „świadomość” i „świadek” mają w języku polskim wspólny rdzeń. Zdobywając wiedzę, dowiadując się o losach polskich Żydów, poznając historie poszczególnych osób, stałam się w pewnym sensie świadkiem wyrządzonego im zła. Jako człowiek nie mogę się na to zło zgodzić. Moim obowiązkiem jest udzielenie ludzkiej odpowiedzi na to, co nieludzkie. To, co robię i jak uczę o historii polskich Żydów, jest dla mnie próbą przywrócenia ludzkiego porządku. Uważam to za naturalne i oczywiste. Jakiś czas temu przeczytałam o wywodzącym się z judaistycznej tradycji przekonaniu, że nieopłakana dusza błąka się po szeolu, nie mogąc znaleźć ukojenia. Mocno „siedzi mi to w głowie”. Bardzo chciałabym móc powiedzieć, że w jakimś sensie część tej niezbędnej pracy żałoby dziś podejmuję.

Działania

Anna Włodek

Tarnowskie Góry

kontakt:
anna.wlodek@liderzydialogu.pl