Tak naprawdę trudno mi jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, skąd przyszła myśl o zaangażowaniu się w przywracanie pamięci o polskich Żydach i ich historii. Łatwiej przychodzi mi przypomnieć sobie okoliczności, w których to się stało. A było tak…W 2003 r. organizowałam z młodzieżą licealną projekt „Wielokulturowość jest bogactwem”, bo Żyrardów, w którym mieszkam, ma bogatą przeszłość jako unikatowa osada fabryczna z wielokulturowymi korzeniami. Po wizycie w muzeum i wysłuchaniu opowieści o początkach naszego miasta postanowiliśmy nakręcić amatorski film, w którym postawilibyśmy pytania dotyczące różnych, tworzących go społeczności. Wśród kilku wątków znalazł się ten dotyczący historii najbardziej nieobecnej w pamięci żyrardowian – społeczności żydowskiej. Pojawiła się ciekawość, jak doszło do tego, że Żydów nie ma, a ślady ich życia są zapomniane lub niezbyt chętnie wspominane. To był impuls do organizowania kolejnych projektów. O ile dość łatwo było odtworzyć historię kilku niegdyś mieszkających tu mniejszości, o tyle temat żydowski ciągle gdzieś się gubił w zakamarkach pamięci pytanych ludzi. Mam wrażenie, że swoją pracą rozpoczęliśmy proces przywracania zaniedbanej pamięci i to było twórcze, ważne wyzwanie, a ja lubię wyzwania. Szczególnie jednak motywujące mnie do budzenia tej pamięci było spotkanie w 2007 r. z Dziećmi Holocaustu i pierwsza silna porcja wzruszeń wywołanych opowieściami tych ludzi. Zaraz potem rozpoczęła się intensywna lektura opowieści o Zagładzie, wspomnień dotyczących historii życia Żydów w Polsce oraz przedwojennym Żyrardowie i tak narodziły się we mnie złość, zawstydzenie i fascynacja. Złość na fakt, że zostałam w całym swoim dotychczasowym życiu pozbawiona głębszej wiedzy, a zatem świadomości, że żydowskich sąsiadów moich dziadków, rodziców spotkało nieszczęście na niespotykaną skalę. Dziurawa peerelowska edukacja dokonała swego!
Bożena Gąsiorowska
Żyrardów