Dorota Budzińska

Dąbrowa Białostocka

Liderzy

Pierwsze skojarzenie to kirkut w Lipsku, moim rodzinnym miasteczku. Przedziwne miejsce, na którym oglądałam „kamienie” z niezrozumiałą, ale frapującą dziecko, symboliką. Pamiętam, jak przykładałam ręce do wyrytych na nagrobkach dłoni. Jakieś tajemnice rodzinne i rozmowy o ukrywanych w piwnicy domu dziadków Żydach. Ale przede wszystkim kirkut z wieloma macewami, które przykuwały uwagę. „Żydowskie mogiłki”, tak nazywano cmentarz. Widzę go oczyma pamięci, chociaż współcześnie zubożał, zmniejszył się, ubyło macew. Dalej oczywiście literatura – to już okres nauki i studiów, Asz i Singer należą do moich ulubionych twórców. To także próba zrozumienia „fenomenu” istnienia i zniknięcia dużej społeczności, która nie tylko została „zmieciona” przez wydarzenia historyczne, ale wymazana z ludzkiej pamięci małych i dużych miejscowości. Dąbrowski kirkut był jak wyrzut sumienia – owszem, ogrodzony, ale zaniedbany i zaśmiecony. Dojrzewałam długo do decyzji, że trzeba to zmienić.

Dąbrowa Białostocka, niegdyś Grodzieńska, to niewielkie miasteczko z bogatą historią i wielokulturową strukturą. Mieszkają w niej Polacy, Białorusini oraz spora społeczność tatarska – nie ma już Żydów, ale pozostali zmarli na kirkucie. Jako polonistka uczyłam latami o Zagładzie, antysemityzmie, nietolerancji. Przyjaźniąc się z tatarskimi rodzinami doświadczałam przecież krytycznych uwag, słyszałam opinie, że obcy, inni, że po co utrzymywać z nimi kontakty. Mnie właśnie ta odrębność ciekawiła, pociągała, miałam i mam wrażenie, że dzięki niej jestem bogatsza, lepiej rozumiem ludzi i rzeczywistość. Punktem zwrotnym było uczestnictwo w Letniej Szkole Nauczania o Holokauście; wróciłam z Krakowa i stwierdziłam „teraz albo nigdy” – podejmę próbę odtworzenia żydowskiej historii Dąbrowy, chociaż historykiem nie jestem.

Jestem nauczycielem i wychowawcą, dlatego mam świadomość, że moja postawa, wypowiadane opinie i zachowania wpływają na młodzież, z którą pracuję. Wszelkie podejmowane zadania staram się umotywować tak, aby trafić do młodych ludzi. Muszę być autentyczna w tym, co mówię i robię. Dlatego badanie żydowskiej historii miasta tłumaczyłam tym, że to część historii naszej społeczności, „małej ojczyzny”, coś, co minęło, ale również trwa – nie tylko materialnie, ale i mentalnie. W zróżnicowanym narodowo i religijnie środowisku bardzo ważne jest uczenie tolerancji poprzez wspólne działania i wiedzę. Stereotypy, nietolerancja i obojętność wynikają między innymi właśnie z braku wiedzy. Na pewno pomocna w pracy była kilkuletnia wymiana międzynarodowa i współdziałanie ze szkołami z Litwy i Białorusi, którą kontynuuję. Do najważniejszych działań, może bardziej pasji, zaliczę współtworzenie wirtualnego Społecznego Muzeum Żydów Białegostoku i regionu. Działamy od prawie roku i możemy pochwalić się dużymi osiągnięciami – ponad 1600 rekordów działu Region, za który odpowiadam, informacje nie tylko w języku angielskim, ale również hebrajskim i jidysz, ponad 40.000 wejść na stronę w ciągu miesiąca.

Swoje działania zaczęłam od pracy w lokalnej społeczności – przez spotkanie na temat lokalnych Sprawiedliwych, zbieranie relacji najstarszych mieszkańców miasta w celu odtworzenia mapy żydowskiej Dąbrowy, gruntowne sprzątanie cmentarza, stworzenie ewidencji macew, aż po zrealizowanie dokumentalnego filmu „Nieobecna rodzina” w reżyserii Tomasza Wiśniewskiego (wieloletni badacz historii Żydów Podlasia, autor między innymi „Bóżnic Białostocczyzny”), z którym współpracujemy do dziś. Wszystkim moim działaniom towarzyszą media – to znakomita forma propagowania wiedzy. Sposobem dotarcia do szerokiej grupy mieszkańców są też wydarzenia organizowane dookoła Dni Judaizmu w polskim Kościele katolickim. Każdego 17 stycznia zbieramy się na kirkucie, aby uczcić pamięć o dąbrowskich Żydach. W modlitwach uczestniczą duchowni katoliccy, ale również prezes Gminy Żydowskiej w Grodnie Borys Kwiatkowski i, co równie ważne, mieszkańcy miasta. W tym roku na kirkut powróciła odnaleziona macewa – to dowód wzrostu świadomości i wiedzy o żydowskich nagrobkach.

To, co wydawało się zupełnie niemożliwe, także się stało – odnaleźliśmy potomków dąbrowskich Żydów. W 2016 roku gościliśmy w naszym mieście na Dniu Kultury Żydowskiej Michaela Nevinsa z rodziną i Marka Podwala. Wcześniej odwiedził miasto przodków Michael Shuman, a podczas seminarium w Jad Waszem poznałam Kiki Hararę, prawnuczkę rabina Dąbrowy. Kontakty utrzymujemy do dziś.

To, co zrobiłam i robię przerosło moje oczekiwania. Nie do końca wierzyłam, że uda się np. nawiązać kontakt z potomkami dąbrowskich Żydów. Mimo kłopotów czy krytycznych uwag mam wrażenie, że wraz z młodzieżą zrobiliśmy rzecz najważniejszą – przywróciliśmy pamięć o dąbrowskich Żydach i ta pamięć trwa. Odczytujemy popioły (to parafraza tytułu tomiku wierszy Jerzego Ficowskiego, naszego patrona, „Odczytanie popiołów”), ale tworzymy też przyszłość – lepszą, bez uprzedzeń, niepamięci, zbiorowej amnezji. Na bramie kirkutu władze miasta umieściły tablicę, którą wraz z burmistrzem odsłonił Michael Nevins. Ustawiono znak informacyjny i nareszcie mieszkańcy Dąbrowy wiedzą, gdzie znajduje się żydowski cmentarz. Kolejne roczniki moich uczniów angażują się w działania, absolwenci ich wspomagają, od niektórych dąbrowian słyszę pochwały, wspierają mnie władze powiatu oraz dyrekcja. Cieszą mnie wspaniałe słowa wypowiadane lub pisane przez potomków dąbrowskich Żydów, ich wizyty, obrazy poświęcone żydowskim i chrześcijańskim mieszkańcom. Oczywiście spotykam się również z negatywnymi ocenami, niestety również w środowisku szkolnym. Mimo to robię i będę robić dalej to, co rozpoczęłam, z głęboką wiarą, że jest to działanie pożyteczne. Po ponad 70 latach pamięć o Żydach z Dąbrowy trwa.

Działania

Dorota Budzińska

Dąbrowa Białostocka

kontakt:
dorota.budzinska@liderzydialogu.pl