Frysztak

Gimnazjum Publiczne nr 1

W 1650 roku Żydzi mieli w podkarpackim Frysztaku swój cmentarz. To znaczy, że żyli tam już wcześniej i musieli mieć gminę żydowską. Niedaleko cmentarza była drewniana synagoga. Podobno przechowywano w niej manuskrypty i starodruki hebrajskie pochodzące z XVI-wiecznych weneckich drukarń. Na samym początku Żydzi mieszkali na tyłach rynku, właśnie tam, gdzie bożnica, żydowska szkoła i cmentarz, tzw. Piekło. Na początku były to tylko cztery rodziny, a w 1798 roku ludność żydowska stanowiła już jedną trzecią mieszkańców. Po wyniszczającej miasto epidemii cholery i pożarze w roku 1805 Żydzi z Piekła zaczęli przenosić się na puste place rynku i postawili kolejną synagogę. Później, w 1831 roku, wybuchła następna epidemia cholery. Żydów chowano razem z katolikami na cmentarzu poza miastem, po drodze do Kobyla. Gdy się trochę uspokoiło, wybudowali szpital dla ubogich i bibliotekę, w której zgromadzono około 1500 książek i ksiąg. Otworzyli szkołę Talmud-Torę i założyli stowarzyszenia: Gemiles Chesed i Chewra Kadisza, czyli bractwo pogrzebowe.

W 1890 roku we Frysztaku wybuchł następny pożar. Wtedy spłonęła drewniana synagoga. Spłonęły też szpital dla ubogich, cheder i 39 żydowskich domów. Kilka lat po pożarze, w dniu targowym 16 czerwca 1898 roku, chłopi z Frysztaka i okolic zaatakowali Żydów. Austriacka żandarmeria opanowała chaos, kilku napastników zginęło, więcej zostało rannych. Podobno wielu Żydów opuściło wtedy Frysztak. 7 listopada 1918 roku około 300 chłopów z okolicznych wsi napadło na Frysztak, rabując przede wszystkim dobra Żydów. Nie tak długo po tym, bo w 1919 roku, w okolicy Wielkanocy w wyniku niejasnej pogłoski o rzekomym żydowskim mordzie rytualnym znowu kilkunastu Żydów pobito.

Do 1939 roku Żydów było już mniej więcej 1400. 9 września tego roku Niemcy weszli do Frysztaka, a chwilę później, w drugi dzień Rosz ha-Szana zamordowali paru Żydów modlących się w synagodze, podpalili ich księgozbiory.

Kilku innych zabrali ze sobą, zastrzelili na drodze do Strzyżowa i zakopali na cmentarzu katolickim nieopodal. Wiosną 1940 roku zamordowali dziewięciu Żydów na cmentarzu żydowskim, a zimą w 1941 i 1942 roku kolejne cztery osoby, tym razem na ulicy. W 1941 roku utworzono pod Frysztakiem obóz pracy dla Żydów, początkowo tylko z Warszawy. Istniała już wtedy policja żydowska i Judenrat z Samuelem Baldingerem na czele. Getto powstało w 1942 roku i w tym samym roku zostało zlikwidowane, dokładnie 3 lipca. Byli tam Żydzi z Warszawy, Frysztaka i z okolicznych wsi, w sumie 1600 osób. 850 z nich wywieziono do lasu w Warzycach i tam zamordowano. Byli to przede wszystkim starcy, kobiety i dzieci. 250 ludzi rozstrzelano w Krajowicach, w lesie niedaleko Jasła. Tam zginął syn ostatniego rabina i jeden z jego wnuków. Tych, których nie zamordowano, wysłano do getta w Jaśle. Większość z nich i tak zginęła w Bełżcu. 35 Żydów porządkujących opustoszałe miasto wysłano później do getta w Przemyślu. Wielu ukrywało się w lasach. Jesienią 1942 roku granatowa policja i gestapo zamordowali 60 z nich. W styczniu 1943 roku Niemcy zastrzelili następnych 35 osób. W tym samym miesiącu w Kobylu obok Frysztaka zamordowali 40 ukrywających się Żydów. W marcu trójkę ukrywaną przez Marię Bieszczad w Stępinie, 10 kilometrów od Frysztaka. W lipcu czwórkę dzieci na cmentarzu. W sierpniu w warzyckim lesie następną grupę z Frysztaka i Jasła. Nie więcej niż dwudziestce Żydom z Frysztaka udało się przetrwać wojnę.

Uczniowie biorący udział w Szkole Dialogu zorganizowali wycieczkę śladami żydowskich rodzin Frysztaka. Chcieli ukazać przedwojenną frysztacką codzienność. Oddać atmosferę wielokulturowego miasteczka, którego rytm wyznaczały święta i tradycje jednych i drugich mieszkańców: Chanuka obok Wigilii, Pesach obok Wielkiej Soboty, Nowy Rok obok Rosz ha-Szana.

Podczas wycieczki uczniowie przywoływali wspomnienia najstarszych mieszkańców Frysztaka o dzieciństwie i o wojnie, o kolegach i o głodzie. Próbowali znaleźć odpowiedź na pytania, jak wyglądał Frysztak, jak wyglądali Żydzi, jak wyglądały relacje między jednymi a drugimi, czy się lubili, czy też nie, kto kogo ciągnął za warkocze, kto komu ukrył buta w szafie. Dziewczyny wzięły ze sobą instrumenty, wcześniej nauczyły się kilku utworów i raz na jakiś czas urozmaicały chłodne przystanki na trasie wycieczki melodią weselną graną na skrzypcach, muzyką zagraną na kilku fletach.

Wszyscy zebrali się na pl. św. Floriana o 14.30. Uczniowie opowiedzieli tu pokrótce o historii miasta, o tym, że kiedyś Frysztak wcale nie mieścił się na górze, a u jej stóp. O legendach, które łączą się z nazwą miasta. O pochodzeniu słowa „Frysztak” być może od Freistaga, a może od Frustuck. Przybliżyli historię rynku. Wyjaśnili, że tam gdzie stoi taki pusty budynek, kiedyś była żydowska fabryka, po wojnie garkuchnia, potem piekarnia, a później porodówka. Tutaj młodzież opowiedziała o tym, czym dla Żydów są narodziny dziecka. Wyjaśnili, że życie zaczyna się dla nich w momencie narodzin, że dziecko rodzi się czyste i wolne od grzechu, a z kolei kobieta po porodzie staje się „nida”, nieczysta. Uczniowie mówili, że „nida” po synu trwa 7 dni, a po córce dokładnie 14. I że po narodzinach ojciec idzie do synagogi, gdzie odczytuje błogosławieństwo za zdrowie matki i dziecka.

Później wszyscy przystanęli pod dawną szkołą, tzw. nową. Działała tak naprawdę przez chwilę, począwszy od 1929 roku. Było tam siedem sal lekcyjnych, kancelaria, mieszkanie dla kierownika i sala robót. Tutaj uczniowie przywołują wspomnienia pani Tymczak mówiącej o Żydach i żydowskich dzieciach, o Basi Rybak, Żydówce, najlepszej uczennicy w klasie, zabitej w czasie wojny. Potem grupa poszła w miejsce, gdzie kiedyś była apteka wybudowana w 1870 roku, a przebudowana w 1900. Kupowało się w niej lekarstwa, syropy, nalewki i opatrunki. Wszystko, co przepisywał frysztacki lekarz. Na miejscu ośrodka zdrowia kiedyś był pusty plac Strzelca.

Strzelec była to frysztacka organizacja sportowa, a tutaj, na samym placu odbywały się uroczystości lokalne i narodowe. Zabawy w skoki w workach i zawody w biegu z ziemniakiem na dłoni. Uczniowie opowiadali o nieszporach frysztackich, wydarzeniach z 16 czerwca 1898 roku. Jak to wyglądało, od czego się zaczęło. Mówili o drągach, o kijach i kamieniach. O potłuczonych szybach, zrabowanych sklepach.

Tam gdzie odbywał się cotygodniowy targ, można było kupić wszystko. Od mydła po trzodę i bydło. W roku 1934 było tutaj zarejestrowanych 29 sklepów żydowskich. Ciągnęły się ulicą, jeden za drugim. Na piętrze mieszkania, a na parterze sklepy. Galanteria, obuwie, kożuchy, chusty, guziki. Były cztery piekarnie, z czego dwie żydowskie, młyny i tartaki rozsiane po Frysztaku. W Gliniku dolnym, w okresie międzywojnia otworzono zakład ceramiki budowlanej. A tam obok kwiaciarni pani Krokowej była kiedyś fabryka. Były też dwa cechy. Do pierwszego należeli krawcy, szewcy, blacharze, rzeźnicy, garncarze i kowale. Do drugiego tkacze. Katolicy i Żydzi. Na ulicy Gołębiowskiej przetrwało najwięcej żydowskich kamienic. Teraz już przebudowane, otynkowane, na pierwszy rzut oka nie widać, trzeba wiedzieć.

Trzeba też wiedzieć, że ta stara drewniana synagoga, spalona w 1890 roku stała tam, gdzie teraz jest Lotto. Podobno Żydzi spotykali się w synagodze po kilka razy dziennie, żeby pograć w karty, w zimie napić się herbaty, pomodlić się, porozmawiać, poczytać Torę. Tora należąca do frysztackiego rabina Chude Halbersztama przed wojną została wywieziona do Stanów Zjednoczonych.

Na cmentarzu żydowskim uczniowie opowiedzieli trochę o pochówku, o znaczeniu znaków na macewach. Wyjaśnili, co oznaczają dłonie, złamana świeca lub jakieś konkretne zwierzę. Wytłumaczyli, że wchodząc na cmentarz żydowski, każdy mężczyzna powinien mieć na głowie nakrycie i że przechodząc przez cmentarz nie można skracać sobie drogi, że po wyjściu trzeba obmyć dłonie, co wszyscy zresztą zrobili. Potem ulicą Gołębiowską grupa wróciła do szkoły.

Podczas naszego spaceru wspominaliśmy historyczne miejsca we Frysztaku. W wyobraźni mogliśmy przenieść do karczmy w Twierdzy czy do małych sklepików przy ulicach (…) Chciałabym aby kiedyś jeszcze powróciło wspomnienie dawnych lat i kultury żydowskiej do Frysztaka.

Uczestniczka warsztatów

Cieszę się, że mogłem uczestniczyć w tym projekcie. Pomógł mi on w przełamaniu kilku stereotypów o kulturze żydowskiej (…) Myślę, że po tym projekcie chciałbym pomóc ludziom szukającym swoich korzeni.

Uczestnik warsztatów

Frysztak

Szkoła:
Gimnazjum Publiczne nr 1
Wyróżnienia:
Tytuł finalisty na Gali Szkoły Dialogu 2012
Uczniowie:
klasa IIIb
Nauczycielka:
Joanna Mendus
Ekspert:
Tomasz Okoniewski
Trenerki:
Ewelina Bartosik, Maria Pawlak

Darczyńcy

Program Szkoła Dialogu we Frysztaku został zrealizowany dzięki wsparciu HARVEYA KRUGERA.

Projekt zrealizowany dzięki wsparciu Dutch Jewish Humanitarian Fund.

Dziękujemy Friends of the Forum za wsparcie programu edukacyjnego Szkoła Dialogu.

FOF właściwe